Cześć witam wszystkich :) Wreszcie dodaję nową część Bestii. *yeah* Czasu coraz mniej, bo aż 39 dni do testów i mój wewnętrzny zegar tyka, by kupić sobie trumnę i się w niej zamknąć...Ale zboczyłam z tematu. Za 9 dni dodaję Maleca, więc trzymajta kciuki :)
Z góry przepraszam za błędy, ale moje oczy i ja ze sobą nie współpracujemy :(
Tego dnia już nikt do niej nie przyszedł. Gdy
oznajmiła Elzie, że chce rozmawiać z gospodarzem ta momentalnie
zbladła i prędko wyszła z pokoju.
Hazel została sama w pomieszczeniu. Jeszcze
raz dokładnie go obejrzała, aż usłyszała podniesione głosy
dobiegające z lewego kąta pokoju. Podchodząc bliżej zauważyła,
że znajduję się tam szyb wentylacyjny. Stanęła na palcach, ale i
tak nic nie zrozumiała z usłyszanych słów, więc przyciągnęła
fotel.
-O wiele lepiej – mruknęła pod nosem.
Wytężyła słuch. Rozpoznawała głos Elzy, która rozmawiała z
jakimś facetem oraz coś co brzmiało warczenie psa.
”Mówiłeś...znasz...mam tego
dosyć...dlaczego nie...zmieniłem...” Szyb
zniekształcał słowa tak, iż córka Plutona cieszyła się jak
głupia z faktu, że cokolwiek rozumie. Niedługo potem wszystko
zamilkło i słychać było jedynie ciche pomrukiwanie.
Hazel odstawiła fotel na swoje miejsce, a sama
później padła na łóżko.
Kim jest właściciel? O kim rozmawiali?
Pytania kotłowały się w jej
głowie. Dziewczyna była rozbita. Z jednej strony chciała stąd jak
najszybciej znikać, chociaż nie wiedziała dokąd, a z drugiej
czuła się tutaj w miarę bezpiecznie. Elza była miła, budziła
zaufanie i było w niej coś znajomego. Podczas walki z Gają Hazel
spotkała, a raczej widziała mnóstwo driad, nimf i pomniejszych
boginek. Jej nowa znajoma wyglądała dokładnie tak jak one. Nie
dawała jej spokoju jeszcze jedna rzecz. Myśl ta błąkała się na
obrzeżach umysłu i trudno ją było uchwycić. Im bardziej starała
się na niej skupić, tym bardziej się wymykała. Po paru minutach
czarnowłosa poddała się. Przez resztę dnia czytała Grę Endera,
jedną z książek, które zabrała z obozu.
Po paru godzinach zmęczona Hazel próbowała
usnąć. Taak, słowem kluczowym jest próbowała.
-No nie! - skapitulowała dziewczyna po
parunastu minutach bezużytecznego wiercenia się na łóżku. – Na
pewno nie zasnę! Nie świadomie...
Dziewczyna co chwila poprawiała poduszki, by
po chwili je przekrzywić. Przekręcała się z boku na bok w
nadziei, że może wreszcie się ułoży, niestety wszystkie te
starania spaliły na panewce. Czas mijał, a Hazel nadal nie zasnęła.
Kiedy nareszcie było jej wygodnie, to zrobiło się za gorąco.
Zrzuciła z siebie kołdrę i starała się równo oddychać.
-Idealnie – mruknęła sennie.
Już ulatywała w krainę Morfeusza, gdy
usłyszała skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wpełzł promień światła
dobiegający z korytarza. Hazel, która leżała plecami do wejścia
nie widziała kto to był. Bała się odwrócić i otworzyć oczy,
więc udawała, że śpi. Postać nie ruszała się, chociaż
dziewczyna czuła na sobie jej wzrok. Po minucie, czy dwóch
usłyszała cichy ni to szept, ni to westchnięcie.
-Hazel.
To było tylko jej imię, ale zostało
wypowiedziane w taki sposób, że jego właścicielka poczuła lekki
dreszcz. W tym jednym wyrazie dało się usłyszeć czułość i
tęsknotę.
Dziewczyna
była zdziwiona „Czy on mnie skądś zna?”
- pomyślała. Nie mogła powstrzymać swojej ciekawości,
przewróciła się na bok i uchyliła powieki. Postać zauważyła to
i w ciągu jednej sekundy zniknęła, zatrzaskując za sobą
drzwi.
Hazel podeszła do nich i ponownie je
otworzyła. Rozejrzała się po korytarzu, ale nikogo nie zobaczyła.
Wróciła do łóżka.
-Hmm – westchnęła.
Kto to był?
Z tą myślą walnęła w kimono.
Następnego ranka obudziła się z lekkim bólem
głowy. Wspomnienia z wczorajszego dnia wciąż nie dawały jej
spokoju. Rozespana wzięła prysznic i prawie przypłaciła przy tym
życiem, ponieważ poślizgnęła się na rozlanej wodzie z mydłem.
Hazel przeklinała swoją głupotę z czego trzeba przyznać, że
zasób jej słownictwa był bardzo bogaty. Gdy wróciła do pokoju
zobaczyła Elzę siedzącą przy oknie.
-Cześć. Masz śniadanie...Chciałabym Cię
dzisiaj oprowadzić po domu, w końcu nie jesteś więźniem –
zażartowała Elza.
Hazel była nieco skonfundowana. W tej kwestii
można by polemizować.
-Jasne. Nie mogę się doczekać – córka
Plutona usiadła na łóżku i wzięła w rękę kanapkę z
pomidorem. Zapadło milczenie, więc dziewczyna starała się zacząć
rozmowę. – Po twoim wczorajszym wyjściu słyszałam głosy...
Elza niedostrzeganie zbladła.
-To powinnaś iść do psychiatry – blondynka
starała się nie okazać po sobie poddenerwowania.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne – stwierdziła
ironicznie Hazel zastanawiając się czy powiedzieć swojej
towarzyszce o wydarzeniach z wczorajszego wieczora.
-No i co usłyszałaś?
-Ciężko było cokolwiek zrozumieć. Tylko
pojedyncze słowa.
Elza odetchnęła z ulgą.
-Ach tak...Po prostu rozmawialiśmy z
Fr...eee...szefem o przeszłości. Takie tam bablanie o empuzach, o
kurde.... – odparła machinalnie nie zastanawiając się nad sensem
słów, dopiero po chwili orientując się co powiedziała. –
Ups...wydało się.
-Można się było domyśleć – Hazel
przegryzła ostanie kęsy kanapki popiła łykiem herbaty.
“Przynajmniej jedno się wyjaśniło” – No wiesz: brak
elektryczności, twoja uroda, tajemniczość gospodarza...Oczywiście
najważniejszy szczegół to ogród – dziewczyna uśmiechnęła się
pod nosem.
-Dlaczego? Przecież jest normal...Aaa racja.
Kwiaty.
-No właśnie. Róże z ogrodu Ceres. Nawiasem
mówiąc, gdyby nie Mgła śmiertelnik, który by się przypadkowo
przybłąkał stałby się ślepy. Przesadźcie je na tyły domu –
poradziła.
Elza zarumieniła się. Nie wiedziała co
zrobić, więc po prostu zmieniła temat.
-Chcesz coś jeszcze?
-Wiesz czego pragnę i wiem, że znowu powiesz,
że nie mogę.
-Poczekaj. Bądź cierpliwa, może kiedyś ten
idiota się zgodzi! – Elza spojrzała na sufit z wyrzutem, jakby to
on był temu winny – Ogólnie to przepraszam, że wcześniej nie
powiedzieliśmy o tym. No wiesz...
-Nie mam wyrzutów – Hazel wskazała na swoją
rękę na której dopiero co pojawił się napis SPQR. – Sama od
dłuższego czasu go maskuję. Mieliście prawo myśleć, że jestem
śmiertelniczką.
-No taaak – blondynka widocznie się
zmieszała, jakby coś ukrywała. – W ogóle nic nie
wiedzieliśmy...
-Aha...Okej...Hmm mogłabym Cię o coś spytać?
-Już to zrobiłaś – uśmiechnęła się
Elza – Możesz pytać.
-Czym ty w ogóle jesteś? W sensie, kim?
Wyglądasz na jakąś nimfę lub driadę, więc...?
-Jestem hiadą. Kiedyś miałam na imię Dione.
No wiesz, nimfą do deszczu – Elza przewróciła oczami – Ludzie
w ogóle nas nie kojarzą. No może czasami...Zupełnie jakby nasze
siostry Plejady były takie super. A na co komu teraz żegluga? Moje
imię kojarzy się tylko z moją babcią, zupełnie jakby bycie
kochanką samego Zeusa dawało taką sławę. No jest jeszcze też
żona Tantala, kolejna siostra, która jest kompletną idiotką. –
prychnęła. – Nikt już o nas nie pamięta...
-Nie, no coś ty... - Hazel starała znaleźć
jakieś informacje na temat ich rzymskich personifikacji. Plutonie!
Chociaż raz mogłabym coś zapamiętać.
Hiada popatrzyła na nią z politowaniem,
widocznie jej wyraz twarzy mówił więcej niż tysiąc słów.
-Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-Dlaczego tutaj mieszkasz? Teraz, kiedy
wszystko wróciło do normy po wojnie z Gają?
Elza przeniosła się na fotel stojący bliżej
łóżka.
-To długa historia
-A my mamy dużo czasu – stwierdziła
czarnowłosa.
-Słuszna uwaga...Nigdy mi się nie układało z
moją rodziną. Trzy lata przed walką z Matką Ziemią przestałam z
nimi rozmawiać i się od nich odłączyłam. Podczas ostatniej wojny
siostry stanęły po stronie Gai, miały dość bycia zapomnianymi
postaciami z kart historii. Ja w tym czasie zwiedziłam sporo miejsc,
przeniosłam się do Europy. Chwilowo nawet zostałam modelką –
nimfa uśmiechnęła się na to wspomnienie.
-I jak było? – Hazel słuchała jej
opowieści z żywym zainteresowaniem. Sama przypomniała sobie jak na
Argo II polecieli do Grecji i Rzymu. Momenty, w których jednocześnie
byli pełni ekscytacji i obaw czy zdążą na czas.
-Wspaniale. Projektanci byli zachwyceni tą
całą eterycznością i w ogóle...Dziwili się z powodu
nienaturalnych pasemek – wskazała na włosy. – To był naprawdę
cudownie spędzony czas. Oczywiście po niedługim czasie ludzie
zaczęli się za nadto interesować, więc ponownie wyjechałam. Moim
celem stała się Norwegia. Powiem ci w sekrecie, że spotkałam tam
osoby o których nie powinno się u nas mówić. Czułam się tam jak
w drugim domu.
Hazel przymknęła oczy i wyobraziła sobie
wybrzeża Norwegii. Kraje skandynawskie zawsze ją interesowały.
Były takie odmienne od wszystkiego co do tej pory znała.
-A co potem?
-Kiedy wszystko się skończyło wróciłam
tutaj. Moje siostry się do mnie nie odzywały i nadal tego nie
robią, więc postanowiłam żyć własnym życiem. Przez pewien
czas zamieszkałam w Montanie i studiowałam kulturoznawstwo. Nie
chciałam się całkowicie odciąć od korzeni. Pragnęłam zrobić
coś czego nie zrobił nikt z mojej rodziny. Uczyć się, wtopić w
śmiertelną populację – hiada rozgadała się jak nigdy. Wierciła
się na fotelu od niewykorzystanej energii. – Jesteśmy uważane za
frywolne, głupiutkie panienki. Chciałam zetrzeć ten stereotyp.
Wkrótce po tym wpadłam na Fr...eee...pewnego mężczyznę, który
zaproponował mi pracę tutaj. I...To wszystko, taka jest moja
historia.
-Muszę przyznać, że sporo zrobiłaś. Jestem
zaskoczona – stwierdziła Hazel – Nigdy nie myślałam o waszych
przeżyciach. Dla was ta woja była równie okrutna.
Córce Plutona zrobiło się przykro.
Wspomnienia związane z tamtym okresem czasu zawsze budziły w niej
ukryty ból, przeżywała każdą stratę.
-Ej, co masz taką minę! To było i nie wróci
– krzyknęła Elza – A teraz rozchmurz się, bo idziemy zwiedzać.
Nawet nie wiesz ile ciekawych miejsc się tutaj znajduje.
A dzieńdobrywieczór ♥
OdpowiedzUsuńProszę cię nie przypominaj mi o testach. Na samą myśl niepokoję się i dostanę atak totalnej padaki. I zaraz zaraz... Czy ja dobrze widziałam? Za dokładnie 9 dni pojawi się Malec? To wspaniała wiadomość! *wrzeszczy radośnie, po czym zapierdala po domu nie wiadomo w jakim celu* Doczekałam się tego dnia i mogę w spokoju umrzeć. No prawie... *opuścił ją entuzjazm*
Co do opowiadania mam jedno zastrzeżenie: Hazel nie jest córką Jupitera, tylko Plutona. Rozumiem, że pisząc kolejną część Bestii nie zauważyłaś pewnych błędów. Ale poza małą wpadką nie zauważyłam innych błędów. Czytało się bardzo fajnie, a fragment z kimonem był genialny xD I dowiedziałam się parę rzeczy o Elzie. Tag bardzo czujem siem spełniona :') Hehs.
No co tu jeszcze powiedzieć? W sumie to nic, bo znasz moją opinię. Pozdrawiam serdecznie i niech wena będzie z tobą! :)
Tak świetnie, przepraszam za Jupitera, ale myślami jestem przy kolejnej miniaturce i meh nie powiem nic więcej. Nic o testach już nie mówię, chociaż pamiętaj 39 dni!!! Ja nie mogę się doczekać Solangelo :P
OdpowiedzUsuńSolangelo pisze się OK, ale nadal mam problem z wprowadzeniem dynamiki ;-; Takiej fajnej nie w stylu badassowym lub telenowelskim. Pomęczę się nad tym jeszcze przez ładne parę dni, a potem wezmę się za pisanie prologu do "Sprø liv platina fire".
Usuń39 dni już zostało? Kurde jak ten czas szybko leci... Chciałabym nie pisać tego gówna, ale muszę się dostać do Paderka no! A jak nke to się znajdzie inne LO. A co!
Hehsy bardzo. Już nie mogę się doczekać kolejnej miniaturki ♥ Czekam z niecierpliwością :3 Życzę tobie tyyyle weny i cierpliwości, żebyś napisała kochane perełki xD Trzymaj się ;)