wtorek, 13 stycznia 2015

Pewien rodzaj tchórzostwa

Co mogę powiedzieć o tej miniaturce.
Fandom i paring: HP; Harmione
Smutna miniaturka wygrzebana ze starych zeszytów, która powstała pod wpływem nawału niezbyt miłych wydarzeń. Śladowe ilości kanonu.
[muzyka]


Pewien rodzaj tchórzostwa
Zapadał już zmrok. Ciemność rozwijała swoje macki i pochłaniała wszystko na swojej drodze. Ludzie powoli schodzili się do domów. Każdy śpieszył się do rodziny albo po prostu tęsknił za ciepłym domem. Dzieci powoli przestawały harcować, zmęczone po kolejnym dniu pełnym zabaw i psot.
Mugolski i magiczny świat niczym się pod tym względem nie różniły. Jedynie cmentarz w Dolinie Godryka zdawał się istnieć poza czasem. Rządził się swoimi prawami. Tam ciemności budziły do życia każdą tajemnicę zabraną do grobu, jednocześnie chroniąc je od czyichś wścibskich oczu. Jeden z takich sekretów miała osoba stojąca przy świeżo usypanym grobie.
Hermiona Granger – Weasley stała niewzruszenie, zupełnie jakby nieświadoma tego, co dzieje się dookoła niej. Jej postać odziana w czarne szaty zlewała się z krajobrazem, przez co ciężko było cokolwiek rozpoznać, oprócz charakterystycznych kręconych włosów, które były targane przez wiejący wiatr.
Nagle rozległ się głos niewiele głośniejszy od szeptu.
-Każde z nas pamięta chyba ten dzień. My jako jedenastolatkowie odjeżdżający pociągiem z Peronu 9 i 3/4 po raz pierwszy do Hogwartu. Było to tak dawno, ale wszystkie te szczegóły mam dokładnie wyryte w pamięci. Na początku niezbyt się lubiliśmy. Wiem, że to moja wina. Ty i Ron...To nie było zbyt dobre pierwsze wrażenie. Mogłam się tak nie wymądrzać, ale znałeś mnie...Byłam taka podekscytowana. Nie spodziewałam się, że Chłopiec-Który-Przeżył jest taki normalny. Taki jak każde dziecko. Ale polubiłeś mnie z Ronem dopiero po wypadku z trollem. No cóż Halloween zawsze Cię prześladowało. Do tej pory zastanawiam się, czy gdyby nie ten epizod, to w ogóle byśmy ze sobą rozmawiali. Ale nie chcę gdybać. Chcę być po raz pierwszy szczera. Szczera ze sobą...Z Tobą. To właśnie wtedy po raz pierwszy poczułam iskierkę. Tę, od której wszystko się zaczęło. Ignorowałam to, tylko dlatego, żeby niczego nie zepsuć.
Kobieta westchnęła głęboko. Widać było, jak oddech zamienia się w parę i ulatuje. Opatuliła się mocnej płaszczem. Robiło się coraz chłodniej. Październikowe noce były coraz mroźniejsze.
-Przez te wszystkie lata pomagałam ci we wszystkim. Chciałam być doceniona, zauważona. Pragnęłam, aby tacy ludzie jak Malfoy mogli uznać mnie za osobę, która miała takie samo prawo do magii. Ale było też coś jeszcze. Z każdym rokiem coraz bardziej bałam się zła, które zdawało się rozrastać. Tak cholernie bałam się turnieju. Modliłam się, abyś wyszedł z tego cało. Potem czułam ulgę, ale również pogardę. Pogardę, ponieważ cieszyłam się, że to Cedrik umarł, a nie ty. Zrozumiałam, że to, co do ciebie czuje, to nie tylko jakieś głupie zauroczenie. To było przerażające, ale czułam, jak coś się zmieniło. To coś w moim głupim, tchórzliwym sercu. Zakochałam się, ale nie potrafiłam Ci o tym powiedzieć. Za bardzo bałam się, że to zniszczy naszą przyjaźń. Zniszczy to, co miałam. Starałam się, jak mogłam. Pragnęłam, abyś zauważył coś więcej niż tylko przyjaciółkę. Nie miałam na co liczyć. Była Cho, pojawiła się Ginny. Hermiony nie było.
Hermioną targnął szloch. Krótki, urywany. Od dawna powstrzymany. Łezki potoczyły się po policzkach kobiety.
-Pogodziłam się z tym – kontynuowała po chwili przerwy. – Dlatego odeszłam. Cieszyłam się, że związałeś się w końcu z Ginny. Chciałam, abyś był szczęśliwy, tak jak ja być nie mogłam.
Zawiał wiatr. Strącił z pobliskiego drzewa ostatnie liście. W oddali zahukała sowa. Słone łzy spadały na ziemię.
-Kochałam Cię za twoją odwagę, graniczącą z brawurą, za wiecznie rozczochrane czarne włosy...Za to, z jaką pasją mówiłeś o lataniu. Gdyby nie to, że tak panicznie bałam się unieść w powietrze, z pewnością zrobiłabym to z Tobą. Jednak to nie miało sensu. Starałam się o tym nie myśleć. Dlatego właśnie wybrałam Rona. Kocham go, ale nie tak jak Ciebie. Jest miły, wiem, że on darzy mnie miłością. Taką samą jak ja Ciebie. Popełniał błędy. Ranił, ale nie tak dotkliwie. Pamiętasz, jak płakałam na szóstym roku ? To wcale nie przez niego. Płakałam, dlatego że nie robiłam tego przez jego czyny. Bo tak naprawdę mnie to nie obchodziło, czułam się winna. Płaczę i teraz, bo zawsze myślałam o tobie. Ale ty nie wiedziałeś. A teraz jest na to za późno.
Do tej pory, nie wiem dlaczego tiara przydzieliła mnie do Gryffindoru. Nie miałam odwagi, by powiedzieć Ci prawdę...To jest moje największe tchórzostwo.
Czerwona niczym krew róża opadła na mogiłę największego bohatera magicznego świata.
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony”
Harry James Potter
31.07.1981 – 31.10.2070
Mąż, ojciec, przyjaciel i ukochany. Bohater
NA ZAWSZE W NASZYCH SERCACH



Hermiona odwróciła się. Deportowała się pod swój dom. Ron już spał. Chrapał jak suseł, pod tym względem nie zmieniając się z dawnych czasów. Uśmiechnęła się pod nosem. Po raz pierwszy mogła zasnąć nieobciążona żadnym sekretem.

3 komentarze:

  1. Wow...
    Nawet nie wow. Może piękne lepiej by pasowało. Hmmm... Tak, zdecydowanie
    Miniaturka jest NAPRAWDĘ piękna! Choć za bardzo nie przepadam za Harmione, ale retrospekcje Hermiony są fantastyczne. Drobne błędy się wkradły, ale to nic - na szczęście nie zniszczyły tej magii, którą stworzyłaś. Mam nadzieję, że pojawią się więcej miniaturek tego typu - normalnie czytałam jak zaczarowana! I nie, nie żartuję - mówię całkiem serio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Truskawko ;) Wiem, że ta miniaturka ma błędy, wspomniałam już na samym początku, że była pisana dawno temu...Po za tym przechodziliśmy już przez to...Nie pisz tak bo się zarumienię..O//O

      Usuń
  2. Rumieńców się, rumień (Hehehe). Nadal będę tak pisać, czy to się tobie podoba, czy nie ;) Nie moją wina, że zachwycam się twoim stylem pisania i czytam je jak zaczarowana xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy