Wszystko sprowadza się do czwartku
Czwartek był
ulubionym dniem Deana.
Kiedy był mały,
to właśnie w czwartki na śniadania jadł naleśniki z syropem
klonowym – jego ulubione danie. Oczywiście wszystko skończyło
się po śmierci mamy. Wtedy tą tradycję zastąpiły czwartkowe
lunche z tatą i Samem, niestety nie były one tak dobre, jak
śniadania z czasów Sprzed.
W czwartki zawsze
miał szczęście. Udawało mu się pokonywać wszelkie przeszkody
podkładane przez los na jego drogę.
Może nigdy nie doszedłby do zaskakujących wniosków, gdyby nie
słowa, które usłyszał z ust Castiela pewnego wieczoru, gdy upił
go tanią wódką.
– Jestem twoim aniołem, Dean. Jesteś dzieckiem czwartku, jesteś
mi przeznaczony.
Czwartek. Czwarty dzień tygodnia. Brzmi pozytywnie - w końcu jeszcze jeden dzień do upragnionego piątku. Towarzyszy zniecierpliwienie, odliczanie minut, godzin. Te emocje, ta dzika radość :v
OdpowiedzUsuńOkej, przeholowałam trochę (jak zwykle zresztą, ale kto mi zabroni? :')).
Drabble czytało się przyjemnie. A końcówka... woah. Wszystko pięknie, ładnie, ale... mam niedosyt. Taki urok drabbli :')
Nie mam do niczego się przyczepiać - no prawie, oprócz długości. Ale niestety (albo stety?) drabble rządzi się swoimi prawami. Jestem cholernie ciekawa, jak potoczą się losy Deana i Castiela.
Pozdrawiam chłodno, byś się nie roztopiła. Wysyłam sześciopak weny twórczej, hektolitry tęczy na gejozę *lenny face* i... wszystkiego co zamarzysz. Jest tego sporo, ale nie będę wymieniać xD
Hehe, w końcu specjalnie wstawiłam w czwartek. Tak, Jordbaer to już jutro. Słyszysz chór aniołów? Śpiewają Wakacje w rytmie Alleluja :D
UsuńOkej, przedawkowałam sok porzeczkowy, gomen.
Dziękuję za miłe słowa. Tęcza się przyda. Może napiszę coś na ten konkurs... Może.
Pozdrawiam i ściskam oraz dzielę się sześciopakiem weny.
Atramentowa