Właśnie rozpoczął się 13 lipca. Cóż to oznacza? A powiem wam, że imieniny MTT-AP99, którą serdecznie pozdrawiam i przesyłam życzenia. Oby wakacje były dla ciebie udane :)
Ten dzień to również urodziny mojej cioci, która tego raczej nie przeczyta, ale życzenia muszą się zgadzać. Pozdrawiam również wszystkich czytających te wypociny, którzy tego nie komentują. Szkoda.
Oto przedstawiam światu Akarę, znaną również jako Akashi x Sara <3
Akara – Między kartami
Dźwięk Rasputina rozległ się po pomieszczeniu. Była noc, a
jedynym źródłem światła był księżyc.
Klaudia podniosła telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany
numer, ale ona doskonale wiedziała, kto do niej dzwoni. Jej
szefowie, a to niosło za sobą kolejną sprawę do załatwienia. W
końcu to do niej trafiały najważniejsze i najtrudniejsze sprawy.
Nigdy niczego nie zepsuła i każdy mógł liczyć na jej
profesjonalizm. Nie bez powodu w swoich kręgach była znana jako
Admirał.
– Tak, słucham – powiedziała. Podeszła do biurka, stojącego
naprzeciwko okna. Brązowe włosy odbijały światło. Dziewczyna
mimowolnie poprawiła grzywkę.
– Jutro dostaniesz paczkę. W niej otrzymasz przedmiot i
instrukcję, co z nim zrobić. Masz załatwić to szybko i tak, aby
nikt się o tym nie dowiedział, jak zwykle. Będziesz miała dwa
dni. Armia na ciebie liczy – usłyszała męski, aksamitny głos.
Mimowolnie skinęła głową. Dzwoniący rozłączył się. Nie
przekazał nic więcej, bo to wiedziała, że to starczyło.
Liczył się rozkaz i nic więcej.
Położyła się spać, tamtej nocy już nic nie miało jej
niepokoić.
Następnego dnia tuż przed drzwiami jej domu leżał pakunek
zaadresowany prosto do niej. Wcześnie rano, tuż przed rodzicami
dziewczyna zbiegła na dół, by go wziąć.
Usiadła wygodnie na łóżku i rozerwała papier. W małym pudełku
znajdowała się zakładka, a raczej coś, co na nią wyglądało
– Bez żartów, co tu się dzikuje? – powiedziała do siebie
dziewczyna. Obróciła w dłoni przedmiot. Był to zwyczajny kawałek
kolorowego plastiku w różne, dziwaczne wzorki. Klaudia wygięła go
to w jedną i drugą stronę.
W paczce leżała również kartka papieru.
Brązowowłosa przejrzała tekst, który wyraźnie wyjaśniał, co
miała wykonać. Głęboko westchnęła z frustracji.
Zegarek wskazywał na szóstą, więc niedługo reszta domowników
miała wstać.
Klaudia podarła papier i wrzuciła go do kosza na śmieci. Wszystko
i tak już zapamiętała. Teraz było tylko trzeba zrobić wszystko
zgodnie z zaleceniami.
o0o
Sara wyszła z domu. Pogoda była dość ładna, słońce już z
samego rana miło grzało. Zapowiadało się na upalny dzień.
Dziewczyna odgarnęła swoje blond włosy do tyłu. Były średniej
długości, tak aby nie przeszkadzały jej w rysowaniu. Przyśpieszyła
nieco kroku, aby jej przyjaciółka nie musiała na nią zbyt długo
czekać. Już po paru minutach mogła ją zobaczyć.
– Cześć – powiedziała. – Odstaje ci parę włosów.
Klaudia westchnęła zirytowana. Czasami jej włosy były
nieujarzmione, dlatego nie miała do nich zbyt dużo cierpliwości.
Na razie i tak potrafiła codziennie rozczesywać je po kilka razy.
Szczerze ich nienawidziła. Chociaż po zastanowieniu nie lubiła
tylko wiecznie rozdwojonych końcówek.
– To przez tę pogodę. Zanosi się na deszcz – stwierdziła
Klaudia – Może padać, byleby nie wtedy, gdy będziemy szły do
szkoły.
– Racja. Nie chcę wyglądać na matematyce, jak jakiś parszywek –
powiedziała Sara. Poprawiła ramiączko plecaka.
Porozmawiały o ostatnio wspólnym oglądanym anime, skomentowały
postacie, jak i fabułę, aż w końcu dotarły do szkoły.
Był to z pozoru dość duży budynek, jednak gdy weszło się do
środka, wszystko się wydawało. Korytarze były stosunkowo wąskie,
sale poupychane gdzie się dało, w najbardziej nieoczekiwanych
miejscach. Potrzeba było co najmniej dwóch miesięcy, by rozeznać
się gdzie, co jest.
Gdy dotarły pod salę 209 – miejsce, w którym miała rozpocząć
się lekcja, spotkały się ze swoją grupką znajomych. Można było
sądzić, że lubią spędzać z nimi czas, jednak zdecydowanie
wolały swoje własne towarzystwo. Inni myśleli, że to przez to, iż
niezbyt długo się znali, w przeciwieństwie do nich.
– Cześć – powiedziała Klaudia. Dwie blondynki siedzące obok
siebie również się przywitały. Były bliźniaczkami, ale
dwujajowymi. Różniły się od siebie pod wieloma względami, jak po
pewnym czasie zauważyła cała ich grupa.
– Zaskakująco wcześnie, jak na was – stwierdziła jedna z nich
o imieniu Kinga. W tym samym czasie jej siostra ze słuchawkami na
uszach grała w coś na komórce.
– Tak wyszło – powiedziała Klaudia – A gdzie Barbara?
– Nie przyszła jeszcze.
– Miałam się ją spytać o to opowiadanie, które pisze o Sarze.
Ostatnio wysłała mi fragment.
– A mi nie – przyznała Kinga. Twarz skryta za okularami była
dość blada jak zresztą zawsze w godzinach porannych.
– Wiesz, że musisz się upomnieć. Trzeba jej powtarzać, dopóki
nie załapie.
– Mi nie wyśle, dopóki nie skończy – wtrąciła Sara – W
końcu to dla mnie. Uparła się, żeby to była niespodzianka.
– To doskonale – dziewczyny uśmiechnęły się.
W tym samym czasie po schodach, ze słuchawkami na uszach weszła
niska dziewczyna o włosach przefarbowanych na czerwony kolor,
chociaż cały czas broniła, że to był mahoniowy brąz.
– Hej – wysapała. Jej twarz była zaczerwieniona jak po
przebiegnięciu dłuższego dystansu. Usiadła zmęczona obok Kingi,
jednocześnie szturchając Natalię, kiwając jej głową, gdy ta na
nią spojrzała.
– Co się stało?
– Autobus – odparła lakonicznie. Zazwyczaj opowiadała, co się
stało, ale teraz był zbyt zmęczona. – O czym gadałyście?
– O twoim opowiadaniu – powiedziała Klaudia.
– Aaa... O tym. I co?
– Chciała się spytać, jak z tym stoisz – wtrąciła Kinga.
– Idzie mi jak krew z nosa, ale coś tam naskrobałam, dzisiaj na
pewno wyślę jakiś mały fragment – obiecała, poprawiając
oprawki okularów – W co tam grasz? – spytała Natalię.
– W kozy – Natalia wskazała dłonią na ekran komórki. Ewolucja
kozy definitywnie ją wciągnęła.
Sara wraz z Klaudią rozmawiały o Assassination Classroom.
Niedługo potem rozpoczęła się matematyka.
Po sześciu godzinach nauki, które wyczerpały cały zapas baterii
naładowanej podczas weekendu, Sara czuła się okropnie. W domu
miała ochotę nic nie robić, może jedynie poczytać jedną ze
swoich ulubionych mang i poleniuchować. Ot, taki zwykły kaprys.
Wyszły ze szkoły, a przez krótki kawałek drogi towarzyszyła im
Basia. Kiedy zostały same, a ich koleżanka pobiegła pędem do
tramwaju, Klaudia rozpoczęła rozmowę.
– Co dzisiaj planujesz?
– W sumie nic ciekawego. Może poczytam tę książkę, co ostatnio
kupiłam.
Klaudia uśmiechnęła się pod nosem. Wszystko poszło jak po maśle.
– Jakby co, to wiesz, że możesz do mnie wpadać. Mama zrobi
jakieś kanapki, a ty będziesz miała trochę spokoju, w końcu i
tak musimy zrobić ten projekt na polski – przypomniała Klaudia.
– Racja. Zaczęłaś już coś robić?
– Skleiłam parę nagrań. Jeszcze muszę dodać parę elementów i
sądzę, że dostaniemy szóstkę. Przynajmniej na to liczę –
Klaudia utarła ręce z uciechy.
– To super – oznajmiła Sara – Po raz pierwszy zrobiłaby w
życiu coś mądrego.
Obie dziewczyny pomyślały o ich wychowawczyni, a zarazem
nauczycielce polskiego.
– Oh, mogłaby odpuścić. Już prawie koniec roku szkolnego.
– Zapisałaś ją w swoim Death Nocie, na razie to powinno
starczyć.
– Yhym – potwierdziła Sara niezbyt przekonywająco. – Może do
ciebie przyjdę, tylko pójdę do domu zjeść obiad i odnieść
plecak.
– Okej.
Dziewczyny umówiły się i wspólnie wróciły do domów, dobrze
spędzając ze sobą ten czas. W tym samym czasie Klaudia czuła
lekkie wyrzuty sumienia, że tak wykorzystuje swoją przyjaciółkę.
o0o
Sara przyszła do Klaudii o godzinie szesnastej. Przywitała się z
jej mamą i weszła na piętro, do pokoju koleżanki. Był to pokój
dość duży z wielką półką przylegającą do lewej ściany i
łóżkiem po drugiej stronie. Naprzeciwko okna stało natomiast
biurko, a przy nim siedziała Klaudia, montując filmik na polski.
– Hej – przywitała się znowu. Usiadła na jednej z dwóch
miękkich puf i przysunęła się do biurka – Jak ci idzie?
– W sumie na razie jest okej. Niedługo będę mogła pokazać ci
całość. Chcesz coś do picia?
– Nie, dziękuję.
– W takim razie ja tylko sobie coś wezmę i za chwilę wracam.
Jakby co to nie krępuj się, zawsze możesz coś poczytać –
wskazała na regał zapełniony wszelakimi książkami oraz mangami.
– Jasne – blondynka uśmiechnęła się, a uśmiech ten sięgnął
jej niebieskich oczu.
Gdy Klaudia wyszła z pokoju Sara rzuciła okiem na całą serię
Kuroko no Basket stojącą dokładnie na linii jej wzroku.
Była to jedna z jej ulubionych mang, chociażby przez wzgląd na
jednego z bohaterów. Akashiego Seijuurou.
Sara przygryzła wargę. W końcu Klaudia nie ma nic przeciwko temu,
aby cokolwiek poczytała. Nie zastanawiając się zbyt długo,
dziewczyna wzięła do ręki ostatni tom. Czytała go już tyle razy,
ale nigdy nie miała dosyć. Ponownie usiadła na pufie.
Manga samoistnie otworzyła się na stronie, która przez dłuższy
czas była odgięta. Zza kart tomu wyglądała na nią twarz
Akashiego. Mimo że jego postać na kartach wydania była
czarno-biała, Sara widziała go takim, jakim być powinien.
Z włosami o kolorze czerwonych malin i kocich, heterochromicznych
oczach.
Sara westchnęła lekko. Gdyby takie postacie istniały naprawdę,
nie zastanawiałaby się długo i walczyłaby o takiego chłopaka.
Odwróciła od niego wzrok, gdyż kątem oka zobaczyła coś
kolorowego. Tuż obok laptopa Klaudii leżał plastikowy kartonik.
Jedną ręką trzymała na kolanach mangę, a drugą wyciągnęła w
jego kierunku.
Była to zwykła zakładka ozdobiona kolorowymi rombami i trójkątami.
Była dość śliska w dotyku, jednak posiadała dziwne zgrubienia.
Sara przejechała po niej opuszkami palców, badając fakturę.
W pewnym momencie dotknęła jedną okrągłą wypustkę. Przycisnęła
do niej palec. Rozległo się ciche kliknięcie.
Dookoła niej wszystko zaczęło szumieć. Obraz zamienił się w
jedną bezkształtną plamę o rozmazanych krawędziach. Sarze
zaczęło się kręcić w głowie, jak komuś, kto przez długi czas
się kręci. Prawa strona stała się lewą, a góra dołem.
Dziewczyna straciła orientację w przestrzeni. Cichy jęk wyrwał
się z jej krtani.
Zacisnęła mocno powieki. Ciśnienie w uszach wzrosło tak, że
przez chwilę jakby całkowicie ogłuchła.
Po chwili wszystko się uspokoiło. Nie musiała otwierać oczu, by
poczuć, że wszystko się ustabilizowało.
Na sam wpierw wzięła głęboki wdech. Coś się zmieniło. W pokoju
Klaudii zawsze pachniało proszkiem do prania oraz jej psem. Gdy Sara
pociągnęła nosem, poczuła świeże powietrze.
– Co do licha ciężkiego~
Była zdziwiona. Ostrożnie uniosła powieki i zamrugała z
zaskoczenia. Nie była w pokoju przyjaciółki. Ba! W ogóle chyba
nie była w Polsce.
Znajdowała się w jakimś parku. Był dzień, słońce stało w
zenicie, a jeszcze parę minut temu chyliło się ku zachodowi.
Siedziała pod drzewem. Plecy opierały się o pień klonu
japońskiego.
– No ja chyba śnię – powiedziała na głos.
Było ciepło, a zarazem w powietrzu unosiła się wilgoć. Lekki
wiaterek podnosił zwiędłe kwiaty wiśni.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że za sprawą jakiegoś
cudu znalazła się w Japonii.
o0o
Dziewczyna wstała, przytrzymując się ręką drzewa. Trochę
kręciło się jej w głowie. W ręce trzymałą kawałek plastikowej
zakładki. Manga dziwnym trafem gdzieś zniknęła.
Sara nie wiedziała, co się stało ani co ma robić. Siedziała
spokojnie w pokoju Klaudii i miała oddać się czytaniu, a tu nagle
ni stąd, ni zowąd znalazła się na drugim końcu świata.
Czuła się zagubiona. Boże, przecież ona zginie. Jeszcze napadnie
ją jakiś członek Yakuzy albo po prostu się zgubi. W końcu nie
znała języka, bo w końcu umiejętność wydukania paru słów,
które wyłapywała podczas seansów anime, nie można nazwać
biegłością językową.
– Myśl, co robić? – mówiła do siebie blondynka.
Rozglądała się po otoczeniu. W odległości kilku metrów od
siebie nikogo nie widziała. Dopiero nieco dalej błąkało się parę
osób. Podeszłaby do nich, ale po pierwsze: nie znała języka, po
drugie: nie wiedziałaby co powiedzieć, po trzecie: niby kto by jej
uwierzył?
Sarze zrobiło się słabo. Tak daleko od domu...bez niczego, bez
nikogo. Musiała znaleźć jakiś
telefon, zadzwonić do kogoś. Nieoczekiwanie poczuła, jak ktoś na
nią wpada.
– Gomen – usłyszała. – Przepraszam.
Był to łagodny głos, o dość miłym brzmieniu. Nastolatka
odwróciła się i zaniemówiła... albo przynajmniej chwilowo
straciła dech w piersi.
Stał przed nią w całej swej krasie kapitan drużyny koszykarskiej
Rakuzan, a przynajmniej na niego wyglądał.
Co?! To niemożliwe – przemknęło Sarze przez myśl. – W
końcu on nie istnieje naprawdę.
Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie chciał
się z nich wydostać. Nawet nie umiałaby cokolwiek... Zaraz, zaraz.
Doskonale usłyszała, co on powiedział. Ba! Nawet to zrozumiała.
Trybiki ruszały się w głowie.
Chłopak stojący przed nią uśmiechnął się lekko.
– Wszystko w porządku?
Sara przełknęła nerwowo ślinę. W końcu marzyła o czymś takim.
Teraz to wydawało się durnym snem.
– Halo – chłopak widocznie się zaniepokoił. Jego
heterochromiczne oczy stały się łagodniejsze – Rozumiesz mnie?
– Tak – odparła mimowolnie. Po chwili się przestraszyła.
Doskonale wiedziała, że powiedziała tak po polsku, jednak kiedy
słowa wydostały się z jej ust, usłyszała, jak brzmią z
perfekcyjnie opanowanym japońskim językiem i akcentem na dodatek. –
Hai.
– A już się bałem. Wyglądasz na turystkę – stwierdził –
Potrzebujesz pomocy? Zgubiłaś się?
Sara zastanowiła się przez chwilę.
– Tak, czy wiesz może, gdzie jest najbliższa budka telefoniczna?
– spytała najuprzejmiej, jak się tylko dało, a jednocześnie w
duchu przeżywając mały zawał. Rozmawiała z postacią, która nie
istniała. To nie mogło być normalne...
– Tutaj, niedaleko – wskazał dłonią na lewą stronę parku. –
Odprowadzę cię.
Dziewczyna skinęła głową. Język stanął jej w gardle.
– Jak masz na imię? – spytał Akashi.
Sara przedstawiła się. Do tej pory zastanawiała się jakim cudem
dzieje się, to co się dzieje.
– Miło mi ciebie poznać. Jestem Akashi Seijuurou.
Wiem – przemknęło
dziewczynie przez myśl, ale nie powiedziała tego na głos. Wtedy
uznałby ją za stalkerkę.
– Również mi miło – wybąknęła i spłonęła rumieńcem.
Reakcje jej ciała na kapitana drużyny Rakuzan były dość
nieprzewidywalne.
– Rzadko kiedy na kogoś wpadam – przyznał – Tylko raz mi się
to zdarzyło. Mój znajomy Tetsuya jest prawie niezauważalny, więc
nic dziwnego, że mi się to przydarzyło.
– Oh.
– To zaraz tutaj, powinnaś już widzieć. Niestety śpieszy mi
się, więc nie mogę ci dalej pomóc. Na pewno sobie poradzisz.
Akashi uśmiechnął się. Sara nieśmiało odwzajemniła się tym
samym.
– Do zobaczenia – powiedziała. Miała szczerą nadzieję, że
jakkolwiek go spotkała czy to w swojej wyobraźni, czy czymkolwiek
to było będzie dane jej jeszcze raz go spotkać.
Rzeczywiście, budka stała niedaleko. Sara widziała jak Akashi
odchodzi w innym kierunku, a sama podeszła do małego pomieszczenia.
Dopiero po chwili zorientowała się, że to bezsensowne. Nie miała
jenów ani żadnej karty, która pomogłaby się jej z kimkolwiek
skontaktować.
Przez myśl przeszło jej poproszenie kogoś o telefon, skoro jakimś
cudem mówi perfekcyjnie po japońsku. Oparła się o ścianę i
schowała twarz w dłoniach. Była bezradna.
– Sara? – usłyszała.
Dziewczyna uniosła głowę i zdjęła z niej ręce.
Znowu znajdowała się w pokoju Klaudii.
o0o
– Czy ja zwariowałam? – spytała na samym początku. Wszystko
znajdowało się na swoim miejscu, tak jakby to, co się zdarzyło, w
ogólnie nie miała miejsca.
Klaudia zmarszczyła czoło i westchnęła. Usiadła tuż obok niej.
– Nie. Po prostu... Musisz o czymś wiedzieć.
Sara spojrzała podejrzliwie na przyjaciółkę. Czuła, że ta ma
jej coś poważnego do przekazania.
– Hmm... od czego zacząć. Jest coś, czego nigdy ci nie
powiedziałam. Wiesz, że mam inną tożsamość. Wiesz, że mam
drugie życie, prawda?
– Tak – potwierdziła – Mówiłaś o tym na początku liceum i
tak to dość długo ukrywałaś.
– Wiem. Dostałam zadanie. To, co trzymałaś w dłoni przed
skokiem, tranzycją, czy jakkolwiek to nazwać, nie jest zakładką.
No w każdym razie niezwyczajną.
– To znaczy?
– To znaczy, że jak sama zauważyłaś, przeniosła cię do świata
z mangi – wyjaśniła brunetka – Równie dobrze mogłaby ciebie
przenieść do każdego innego miejsca w zależności czego być
dotykała trzymając jednocześnie tę zakładkę.
– Co?! – nie dowierzała – To jest niemożliwe!
– Poniekąd tak – przyznała Klaudia – ale właśnie dlatego
miałam to przetestować.
– Mogłaś to schować, jak mogłaś narażać...?
– Wiem – przerwała jej. – Nie miałam innej możliwości. Poza
tym... chciałam zrobić ci niespodziankę
– O tak, zrobiłaś – mruknęła Sara pod nosem, do tej pory
wspominając to jak na żywo poznała swoją ulubioną postać z
Kuroko no Basket.
– To było całkowicie bezpieczne, gdyby cokolwiek ci groziło,
jakkolwiek źle byś się poczuła, od razu przeniosłoby cię.
Zadbali o wszystko, jak widziałaś. Zdolności językowe, wszystko.
Gdybyś wzięła książkę o stworzeniach morskich, umiałabyś
oddychać pod wodą – tłumaczyła brunetka. Jej zapalczywy ton
prosił o wybaczenie. Wiedziała, że mogła jakoś uprzedzić Sarę,
przygotować, ale wtedy naruszyłaby warunki zlecenia. To miało być
zaskoczenie. Jak przetrwać w nieznanych warunkach, które tak
naprawdę nie są realne, ani możliwe do podrobienia w warunkach
rzeczywistych.
To był cud technologii XXI wieku.
Sara spojrzała na przyjaciółkę. Naprawdę chciała jej wybaczyć.
Zawsze, gdy się kłóciły to i tak następnego dnia wszystko
wracało do normy. Westchnęła.
– Bałam się. Naprawdę się bałam. Kompletnie nie wiedziałam,
co się stało... A potem...
– Co się stało?
– Czytałam Kuroko, przeniosłam się do Japonii – powiedziała
blondynka.
Oczy Klaudii rozszerzyły się. W pewnym stopniu zazdrościła
koleżance, że ona mogła się przenieść, a jej tego zakazano.
– Jak było? Co widziałaś, bo coś na pewno widziałaś –
dopytywała.
– Tak. Ja – dziewczyna zarumieniła się – widziałam
Akashiego. Klaudia, rozumiesz?! Rozmawiałam z nim!
– Ojeju. I co? Jaki był? Bardziej psychopatyczny czy dżentelmen?
– Idealny. Dokładnie taki jakim go sobie wyobrażałam i jak go
przedstawiono – Sara uśmiechnęła się na to wspomnienie. Chwilę
później do głowy wpadł jej szatański pomysł.
– Wybaczę ci pod jednym warunkiem – powiedziała stanowczo.
– Jakim?
– Pójdziesz tam ze mną.
– Ja nie mogę – odparła z goryczą Klaudia. – Tak wiem, teraz
pewnie powiesz, że przecież nikt oprócz nas nie będzie o tym
wiedział. No cóż, mylisz się. ON zawsze o wszystkim wie.
Sara zacisnęła dłoń w pięść.
– W takim razie przeniosę się tam sama jeszcze raz.
– Jesteś pewna?
– I to jeszcze jak!
o0o
Tym razem przygotowana i świadoma konsekwencji swych czynów Sara
ponownie się przeniosła. Teraz nie znajdowała się w parku, a na
środku tłocznej ulicy.
Z zachwytem przypatrywała się witrynom sklepowym. Oczywiście cały
czas pamiętała, że to nie jest realne, ale trzeba było oddać, że
sprawiało takie wrażenie.
Teraz gdy wiedziała, jak to wszystko działa, była wręcz zdumiona.
Ktoś, kto wynalazł takie cudo, postarał się o najmniejszy
szczegół.
Z zaciekawieniem śledziła to, co działo się dookoła niej. Czy
wymyślona, czy też prawdziwa Japonia miała w sobie urok.
Mapa okolicy, która znajdowała się niedaleko miejsca jej
transferu, twierdziła, że znajduje się w Kioto.
Uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, co to oznacza.
Z radością spędziła czas na zwiedzaniu. Zanotowała sobie również
w myślach, by pożyczyć od Klaudii to cudo techniki w kwietniu.
Wtedy mogłaby obejrzeć Kioto w okresie hanami.
Przechodziwszy się po okolicy, nie zauważyła, jak upłynął jej
czas. Był jak zaczarowana. Jednocześnie zastanawiała się nad
złożonością tej całej sytuacji.
Kiedy była u Klaudii było późne popołudnie, a gdy pierwszy raz
tutaj trafiła, mogła to być godzina poranna. Teraz natomiast znowu
był wieczór. Wszystko rządziło się tu własnymi prawami.
Tak jakby znajdowała się poza czasem i przestrzenią, co poniekąd
się zgadzało. Przecież była w mandze.
Po pewnym czasie zauważyła grupki uczniów wracających ze szkoły
po zajęciach dodatkowych. Z sercem na ramieniu czekała, aż gdzieś
mignie jej czerwona czupryna.
No i co z tego, co zrobisz? Powiesz coś? – zganiła siebie.
Potem uprzytomniała i przypomniała sobie, że Akashi nie wraca
pieszo. No cóż, mówi się trudno – pomyślała, po czym
przeniosła się do koleżanki.
Spędziwszy ze sobą jeszcze trochę czasu, poprosiła ją o
pożyczenie zakładki. Chciała ją jeszcze trochę poużywać.
Następnego dnia już po szkole, jak i zajęciach z karate, gdy była
już w domu praktycznie tylko czekała na okazję, gdy będzie mogła
się przenieść. Bacznie obserwowała rodzeństwo oraz rodziców, aż
w pewnym momencie wszyscy zajęli się czymś innym.
Nie zastanowiwszy się zbyt długo, skorzystała z sytuacji.
Tym razem przeniosło ją w okolice północnego Kioto. Położenie
słońca wskazywało na to, że jest południe. Licząc, że tym
razem spotka kapitana Rakuzan, Sara ruszyła w drogę.
Tym razem szczęście
było po jej stronie. Zaledwie parę minut później na linii jej
wzroku pojawił się wyżej wspomniany chłopak.
Dziewczyna odwróciła wzrok, gdy sama zauważyła, że Akashi sam ją
dostrzegł.
– Cześć – powiedział. – Dałaś sobie radę?
– Cześć... Tak – odparła po chwilowym zastanowieniu.
– Szczerze, to nie spodziewałem się, że ciebie spotkam –
Seijuurou uśmiechnął się do Sary.
– Ja również – skłamała i zarumieniła się.
Obydwoje zeszli na bok ulicy, by nie przeszkadzać ludziom w
przechodzeniu.
-Nie mieliśmy wcześniej okazji porozmawiać. Poszłabyś ze mną na
herbatę? Oczywiście o ile możesz – szybko dodał.
-Jasne – odparła lekko.
Akashi, tak jak Sara sądziła, okazał się dżentelmenem w każdym
calu. Przy dziewczynie pokazywał swoją delikatniejszą stronę.
Chłopak spytał się jej, skąd przyjechała, ponieważ rozpoznał,
że jest turystką. Ta lekko przeinaczyła fakty, że pochodzi z
Polski i przyjechała jedynie w odwiedziny do rodziny, która dawno
temu się tu przeprowadziła.
Blondynka było miło zaskoczona. Czerwonowłosy łatwo zagajał
tematy, był niezwykle charyzmatyczny. Pytał ją o z pozoru błahe
rzeczy, żartował. Był widocznie zainteresowany. Dziewczyna w głębi
duszy była bardzo ucieszona. No bo hej! Kto by nie chciał spotkać
swego mangowego crusha?
Okazało się, że chłopak miał zamiar iść kupić coś do
przekąszenia zamiast obiadu, gdyż właśnie była przerwa szkolna.
Oczywistym faktem było to, że praktycznie mówił jej wszystko to,
co wyczytała lub obejrzała, ale dla niej samej, usłyszenie tego z
jego własnych ust było czymś o wiele lepszym.
Nic dziwnego, że umówili się na następne spotkanie, a potem
jeszcze jedno. Sara była stuprocentowo pewna, że raczej szybko nie
odda zakładki. To było zbyt dobre.
Akashi pochylał się nad grą. Shogi nie były aż tak trudne, jak
mogłoby się wydawać, a w każdym razie nie dla niego. Po krótkim
czasie, gdy wyjaśnił już Sarze zasady gry, jak jej przebieg
zaproponował jej jedną partię.
Dziewczyna musiała sobie przyznać, że była to dość wymagająca
rozrywka. Służyła głównie logicznemu myśleniu, jak również
rozwojowi jego bardziej taktycznej strony. Nie bez powodu była
przecież nazywana grą generałów, idealna dla kogoś takiego jak
Akashi.
Gra była dość wyrównana, jak na początek, ale Seijuurou wygrał.
Chłopak uśmiechnął się.
– Naprawdę dobrze grałaś jak na twój pierwszy raz. Naprawdę
mnie zaskoczyłaś. Nawet Shintarou w czasie naszej pierwszej gry nie
był w stanie dotrzymać mi kroku.
– To miłe Akashi. Chociaż to jasne, że bym przegrała.
Sara przypomniała sobie jak pewnego dnia Akashi zapoznał ją ze
swoją drużyną z Rakuzana, jak i później z resztą Pokolenia
Cudów. Tak jak się spodziewała została porównana do Kuroko i w
stronę Akashiego poleciały niewybredne komentarze, że to może z
tego powodu podoba mu się Sara.
To właśnie w tym dniu, po ich spotkaniu, powiedział jej, co czuje,
chociaż było to dla niego dość trudnym krokiem. Nie był typem,
co chodzi z sercem na wierzchu.
Nikt nie powiedział, że chodzenie z postacią, która teoretycznie
nie istnieje, ma prawo być rzeczą łatwą. W końcu życie z
Seijuurou nie mogło być nudne. W końcu nadal żyła w nim druga
osobowość. Oreshi, Bokushi i ona. Oraz tylko jedno uczucie. O dziwo
układ ten działał bez zarzutów. Obie strony jego „ja” czuły
do niej to samo. W tym jednym się zgadzały.
Czerwonowłosy podniósł kącik ust, pozdejmował tabliczki z
planszy.
-O czym myślisz? Uśmiechasz się.
-Nic, nic. Tak tylko wspominam
– Chciałabyś znowu wypić ze mną herbatę? – zaproponował. –
Zieloną.
– Z przyjemnością.
Założyła blond kosmyk za ucho i spojrzała na niego z
roziskrzonymi oczami. Czasami zastanawiała się, czy nie zostać
tutaj na zawsze.
Baza Armii mieściła się w dość niepozornym miejscu. Świetnie
zaopatrzona w nowinki techniczne mogłaby zostać pomylona z siedzibą
NASA. W głównej sali znajdowało się parę osób.
Przed wielkim ekranem wiszącym na ścianie naprzeciwko wejścia stał
młody mężczyzna. Cień, jaki na niego rzucał stojący obok filar,
zasłaniał jego twarz.
Reszta osób siedziała przy swoich stanowiskach, wymieniając się
uwagami dotyczącymi najnowszej misji.
Nagle do sali weszła Klaudia. Ubrana w morowy komplet przeszła
przez całą długość pomieszczenia, kiwając Barbarze, Kindze oraz
Natalii.
Wszystkie cztery były członkami Armii i prowadziły podwójne
życie.
– Kapitanie U. – przywitała się Klaudia, podchodząc do
chłopaka.
Ten uśmiechnął się lekko i dotknął jej dłoni.
– Miło mi ciebie widzieć. Jak sądzę, misja się udała?
– Oczywiście, nie było innej możliwości
Porozmawiali na temat jej zadania, podsumowali wynik, co do którego
obydwoje byli zgodni, iż wszystko poszło bez problemu.
– Więc przynajmniej już to mamy z głowy – powiedział chłopak.
Przeciągnął się lekko, po czym spojrzał na towarzyszkę –
Słuchaj, może masz wolną chwilę?
Klaudia spojrzała na niego nieśmiało. Modliła się o to, by
rumieniec nie wypłynął na jej twarz.
– Tak, a czemu pytasz?
– Może wybrałabyś się ze mną na precla?
– Jasne, tylko muszę coś jeszcze komuś przekazać. Spotkamy się
za pięć minut?
– Okej – U. uśmiechnął się tak, jak miał w zwyczaju. Klaudia
w tym czasie podeszła do znajomych.
Barbara, zwana Generałem zawzięcie stukała w klawiaturę swojego
laptopa, a Bliźniaczki siedzące tuż obok zajmowały się
wyszukiwaniem informacji o ich przyszłych celach.
– Dziewczyny?
– Tak? – spytały chórem, odrywając się od swoich prac.
– Przypilnujcie tego – wskazała na pilot, który łączył się
z zakładką podarowaną Sarze.
– Jasne. Przynajmniej ona się dobrze bawi – stwierdziła
pogodnie Natalia.
– Ona, Akashi, herbata, o czym innym może sobie dziewczyna marzyć?
– zażartowała Kinga.
– Słusznie, Warwaro, a do ciebie mam specjalną prośbę –
zwróciła się Klaudia.
– Hmm?
– Napisałabyś sprawozdanie z tej akcji. Mam... chyba mam randkę.
– Nie ma sprawy – Basia powstrzymała uśmiech cisnący się na
jej usta – Baw się dobrze z U.
– Ale ja nie powie... – chciała zaprzeczyć brunetka – No
dobra. Pa.
– I nie martw się o Sarę. Będziemy pilnować, czy coś się nie
stało – obiecała Kinga – Szeregowa.
Dziewczyny pożegnały się. Klaudia wręcz niczym kuna pognała do
wyjścia, gdyż czekał tam na nią jej Kapitan.
Reszta Armii w tym czasie patrzyła na nią i zadawała sobie w
myślach pytanie.
Kiedy oni wreszcie ze sobą będą?
Heh, ym, w sumie trochę przykro, że się już skończyło, ale bądź pewna, że superhiperfajnie ci to wyszło O(≧∇≦)O Jej, Akara~~ Od dziś mój ulubiony fanfik, jaki w życiu czytałam. Jakże cudownie, że ja lub Klaudia mówimy takie fajowskie dzikie rzeczy jak na przykład "jak jakiś parszywek" lub "co tu się dzikuje". A wzmianka o pani "powinniście się domyślić" i to, że po raz pierwszy zrobiłaby coś mądrego jest wspaniała ��, no ale w końcu dała to sześć ┏(`ー´)┛ Ach, Barbaro, jak ty świetnie piszesz, te rozmowy z Klaudią, wydawały się prawdopodobne, super jesteś, że tak dobrze to napisałaś “ψ(`∇´)ψ Jesteś mistrz ~ I wszystko było super, ale wiesz, wszystko ma też minus, krótko mi było. A tak naprawdę to wiem, że nie można w nieskończoność tego pisać, ale lubię czytać o sobie, Akashim, Klaudii, U. i tobie i w ogóle o Armii o(〃^▽^〃)o Zajebiście było, ale się skończyło (T⌓T) Ach, no, cóż. Dziękuje za życzenia, jesteś pierwsza (͡° ͜ʖ ͡°) Pamiętasz jak się martwiłaś, co sobie pomyślimy o Akarze? Ja sobie myślę "Ja pierdole, przecież nie można tak zajebiście pisać". Hehe ~(^◇^)/ A, jeszcze miałam ci napisać jaką minę miałam podczas czytania. Tak było : szeroki uśmiech na całą twarz, a nawet większy, śmieszkowo z aluzji do dzików, pewnej polonistki, paru tekstów, Kapitana U. (͡° ͜ʖ ͡°), uśmieszek, później smuteczek, bo widziałam, że się kończy xD Ale fajnie było~~~~ Jesteś nie zastąpiona, Warwaro (◍•ᴗ•◍) Najfajniejszy prezent imieninowy (^.^) Dobranoc~ MTT-AP99
OdpowiedzUsuńJej, jak dobrze, że byłam sama w domu, czytając to ^///^ Wyszło Ci po prostu przezajebiście ^3^ Zgadzam się z MTT-AP99 co do naszych dialogów, na serio zostały napisane bardzo prawdopodobnie *półuśmiech* Fantastycznie sobie poradziłaś Barbaro, ale to było oczywiste, bo w końcu jesteś naszym Generałem~ Awww, Kapitan U. <3 No kocham Cię za to >.< W tym momencie zaczął się mój dziki śmiech ^.^ Ale to jeszcze nic ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kiedy zaprosił mnie na precla, to dopiero zaczęłam dzikować *rumieniec* ^3^ Jak już pewnie możesz wywnioskować, baaardzo mi się podobało <3 Wszystko zostało idelanie przedstawione, moje relacje z Towarzyszką Sarą, Sary z jej mężczyzną ( ͡° ͜ʖ ͡°), nasze w Armii :3 Teraz dla mnie też jesteś mistrzem~ Co my byśmy bez Ciebie zrobili, Barbaro >///< Taaa, naprawdę dobrze, że jestem sama w domu ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuń/Admirał Klavdija ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No witam, witam i o zdrowie pytam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńObiecałam skomentować dzikie twory, więc spełniam 2/3 obietnicy, jest moc (w Victuuri przede wszystkim ( ͡° ͜ʖ ͡°) )xD
Co tu mogę dużo opowiadać? Jak zwykle świetnie napisane :3 Ten styl, te teksty... Miodzio!
Armia taka dzika, Akasz taki dziki, w ogóle wszystko jest dzikie, jak na Armię przystało :3
Pozdrawiam i ściskam mocno <3