środa, 13 lipca 2016

Między kartami - autorskie

Właśnie rozpoczął się 13 lipca. Cóż to oznacza? A powiem wam, że imieniny MTT-AP99, którą serdecznie pozdrawiam i przesyłam życzenia. Oby wakacje były dla ciebie udane :)
Ten dzień to również urodziny mojej cioci, która tego raczej nie przeczyta, ale życzenia muszą się zgadzać. Pozdrawiam również wszystkich czytających te wypociny, którzy tego nie komentują. Szkoda. 
Oto przedstawiam światu Akarę, znaną również jako Akashi x Sara <3

 Akara – Między kartami
Dźwięk Rasputina rozległ się po pomieszczeniu. Była noc, a jedynym źródłem światła był księżyc.
Klaudia podniosła telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer, ale ona doskonale wiedziała, kto do niej dzwoni. Jej szefowie, a to niosło za sobą kolejną sprawę do załatwienia. W końcu to do niej trafiały najważniejsze i najtrudniejsze sprawy. Nigdy niczego nie zepsuła i każdy mógł liczyć na jej profesjonalizm. Nie bez powodu w swoich kręgach była znana jako Admirał.
– Tak, słucham – powiedziała. Podeszła do biurka, stojącego naprzeciwko okna. Brązowe włosy odbijały światło. Dziewczyna mimowolnie poprawiła grzywkę.
– Jutro dostaniesz paczkę. W niej otrzymasz przedmiot i instrukcję, co z nim zrobić. Masz załatwić to szybko i tak, aby nikt się o tym nie dowiedział, jak zwykle. Będziesz miała dwa dni. Armia na ciebie liczy – usłyszała męski, aksamitny głos. Mimowolnie skinęła głową. Dzwoniący rozłączył się. Nie przekazał nic więcej, bo to wiedziała, że to starczyło.
Liczył się rozkaz i nic więcej.
Położyła się spać, tamtej nocy już nic nie miało jej niepokoić.
Następnego dnia tuż przed drzwiami jej domu leżał pakunek zaadresowany prosto do niej. Wcześnie rano, tuż przed rodzicami dziewczyna zbiegła na dół, by go wziąć.
Usiadła wygodnie na łóżku i rozerwała papier. W małym pudełku znajdowała się zakładka, a raczej coś, co na nią wyglądało
– Bez żartów, co tu się dzikuje? – powiedziała do siebie dziewczyna. Obróciła w dłoni przedmiot. Był to zwyczajny kawałek kolorowego plastiku w różne, dziwaczne wzorki. Klaudia wygięła go to w jedną i drugą stronę.
W paczce leżała również kartka papieru.
Brązowowłosa przejrzała tekst, który wyraźnie wyjaśniał, co miała wykonać. Głęboko westchnęła z frustracji.
Zegarek wskazywał na szóstą, więc niedługo reszta domowników miała wstać.
Klaudia podarła papier i wrzuciła go do kosza na śmieci. Wszystko i tak już zapamiętała. Teraz było tylko trzeba zrobić wszystko zgodnie z zaleceniami.
o0o
Sara wyszła z domu. Pogoda była dość ładna, słońce już z samego rana miło grzało. Zapowiadało się na upalny dzień.
Dziewczyna odgarnęła swoje blond włosy do tyłu. Były średniej długości, tak aby nie przeszkadzały jej w rysowaniu. Przyśpieszyła nieco kroku, aby jej przyjaciółka nie musiała na nią zbyt długo czekać. Już po paru minutach mogła ją zobaczyć.
– Cześć – powiedziała. – Odstaje ci parę włosów.
Klaudia westchnęła zirytowana. Czasami jej włosy były nieujarzmione, dlatego nie miała do nich zbyt dużo cierpliwości. Na razie i tak potrafiła codziennie rozczesywać je po kilka razy. Szczerze ich nienawidziła. Chociaż po zastanowieniu nie lubiła tylko wiecznie rozdwojonych końcówek.
– To przez tę pogodę. Zanosi się na deszcz – stwierdziła Klaudia – Może padać, byleby nie wtedy, gdy będziemy szły do szkoły.
– Racja. Nie chcę wyglądać na matematyce, jak jakiś parszywek – powiedziała Sara. Poprawiła ramiączko plecaka.
Porozmawiały o ostatnio wspólnym oglądanym anime, skomentowały postacie, jak i fabułę, aż w końcu dotarły do szkoły.
Był to z pozoru dość duży budynek, jednak gdy weszło się do środka, wszystko się wydawało. Korytarze były stosunkowo wąskie, sale poupychane gdzie się dało, w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. Potrzeba było co najmniej dwóch miesięcy, by rozeznać się gdzie, co jest.
Gdy dotarły pod salę 209 – miejsce, w którym miała rozpocząć się lekcja, spotkały się ze swoją grupką znajomych. Można było sądzić, że lubią spędzać z nimi czas, jednak zdecydowanie wolały swoje własne towarzystwo. Inni myśleli, że to przez to, iż niezbyt długo się znali, w przeciwieństwie do nich.
– Cześć – powiedziała Klaudia. Dwie blondynki siedzące obok siebie również się przywitały. Były bliźniaczkami, ale dwujajowymi. Różniły się od siebie pod wieloma względami, jak po pewnym czasie zauważyła cała ich grupa.
– Zaskakująco wcześnie, jak na was – stwierdziła jedna z nich o imieniu Kinga. W tym samym czasie jej siostra ze słuchawkami na uszach grała w coś na komórce.
– Tak wyszło – powiedziała Klaudia – A gdzie Barbara?
– Nie przyszła jeszcze.
– Miałam się ją spytać o to opowiadanie, które pisze o Sarze. Ostatnio wysłała mi fragment.
– A mi nie – przyznała Kinga. Twarz skryta za okularami była dość blada jak zresztą zawsze w godzinach porannych.
– Wiesz, że musisz się upomnieć. Trzeba jej powtarzać, dopóki nie załapie.
– Mi nie wyśle, dopóki nie skończy – wtrąciła Sara – W końcu to dla mnie. Uparła się, żeby to była niespodzianka.
– To doskonale – dziewczyny uśmiechnęły się.
W tym samym czasie po schodach, ze słuchawkami na uszach weszła niska dziewczyna o włosach przefarbowanych na czerwony kolor, chociaż cały czas broniła, że to był mahoniowy brąz.
– Hej – wysapała. Jej twarz była zaczerwieniona jak po przebiegnięciu dłuższego dystansu. Usiadła zmęczona obok Kingi, jednocześnie szturchając Natalię, kiwając jej głową, gdy ta na nią spojrzała.
– Co się stało?
– Autobus – odparła lakonicznie. Zazwyczaj opowiadała, co się stało, ale teraz był zbyt zmęczona. – O czym gadałyście?
– O twoim opowiadaniu – powiedziała Klaudia.
– Aaa... O tym. I co?
– Chciała się spytać, jak z tym stoisz – wtrąciła Kinga.
– Idzie mi jak krew z nosa, ale coś tam naskrobałam, dzisiaj na pewno wyślę jakiś mały fragment – obiecała, poprawiając oprawki okularów – W co tam grasz? – spytała Natalię.
– W kozy – Natalia wskazała dłonią na ekran komórki. Ewolucja kozy definitywnie ją wciągnęła.
Sara wraz z Klaudią rozmawiały o Assassination Classroom.
Niedługo potem rozpoczęła się matematyka.
Po sześciu godzinach nauki, które wyczerpały cały zapas baterii naładowanej podczas weekendu, Sara czuła się okropnie. W domu miała ochotę nic nie robić, może jedynie poczytać jedną ze swoich ulubionych mang i poleniuchować. Ot, taki zwykły kaprys.
Wyszły ze szkoły, a przez krótki kawałek drogi towarzyszyła im Basia. Kiedy zostały same, a ich koleżanka pobiegła pędem do tramwaju, Klaudia rozpoczęła rozmowę.
– Co dzisiaj planujesz?
– W sumie nic ciekawego. Może poczytam tę książkę, co ostatnio kupiłam.
Klaudia uśmiechnęła się pod nosem. Wszystko poszło jak po maśle.
– Jakby co, to wiesz, że możesz do mnie wpadać. Mama zrobi jakieś kanapki, a ty będziesz miała trochę spokoju, w końcu i tak musimy zrobić ten projekt na polski – przypomniała Klaudia.
– Racja. Zaczęłaś już coś robić?
– Skleiłam parę nagrań. Jeszcze muszę dodać parę elementów i sądzę, że dostaniemy szóstkę. Przynajmniej na to liczę – Klaudia utarła ręce z uciechy.
– To super – oznajmiła Sara – Po raz pierwszy zrobiłaby w życiu coś mądrego.
Obie dziewczyny pomyślały o ich wychowawczyni, a zarazem nauczycielce polskiego.
– Oh, mogłaby odpuścić. Już prawie koniec roku szkolnego.
– Zapisałaś ją w swoim Death Nocie, na razie to powinno starczyć.
– Yhym – potwierdziła Sara niezbyt przekonywająco. – Może do ciebie przyjdę, tylko pójdę do domu zjeść obiad i odnieść plecak.
– Okej.
Dziewczyny umówiły się i wspólnie wróciły do domów, dobrze spędzając ze sobą ten czas. W tym samym czasie Klaudia czuła lekkie wyrzuty sumienia, że tak wykorzystuje swoją przyjaciółkę.
o0o
Sara przyszła do Klaudii o godzinie szesnastej. Przywitała się z jej mamą i weszła na piętro, do pokoju koleżanki. Był to pokój dość duży z wielką półką przylegającą do lewej ściany i łóżkiem po drugiej stronie. Naprzeciwko okna stało natomiast biurko, a przy nim siedziała Klaudia, montując filmik na polski.
– Hej – przywitała się znowu. Usiadła na jednej z dwóch miękkich puf i przysunęła się do biurka – Jak ci idzie?
– W sumie na razie jest okej. Niedługo będę mogła pokazać ci całość. Chcesz coś do picia?
– Nie, dziękuję.
– W takim razie ja tylko sobie coś wezmę i za chwilę wracam. Jakby co to nie krępuj się, zawsze możesz coś poczytać – wskazała na regał zapełniony wszelakimi książkami oraz mangami.
– Jasne – blondynka uśmiechnęła się, a uśmiech ten sięgnął jej niebieskich oczu.
Gdy Klaudia wyszła z pokoju Sara rzuciła okiem na całą serię Kuroko no Basket stojącą dokładnie na linii jej wzroku.
Była to jedna z jej ulubionych mang, chociażby przez wzgląd na jednego z bohaterów. Akashiego Seijuurou.
Sara przygryzła wargę. W końcu Klaudia nie ma nic przeciwko temu, aby cokolwiek poczytała. Nie zastanawiając się zbyt długo, dziewczyna wzięła do ręki ostatni tom. Czytała go już tyle razy, ale nigdy nie miała dosyć. Ponownie usiadła na pufie.
Manga samoistnie otworzyła się na stronie, która przez dłuższy czas była odgięta. Zza kart tomu wyglądała na nią twarz Akashiego. Mimo że jego postać na kartach wydania była czarno-biała, Sara widziała go takim, jakim być powinien.
Z włosami o kolorze czerwonych malin i kocich, heterochromicznych oczach.
Sara westchnęła lekko. Gdyby takie postacie istniały naprawdę, nie zastanawiałaby się długo i walczyłaby o takiego chłopaka. Odwróciła od niego wzrok, gdyż kątem oka zobaczyła coś kolorowego. Tuż obok laptopa Klaudii leżał plastikowy kartonik. Jedną ręką trzymała na kolanach mangę, a drugą wyciągnęła w jego kierunku.
Była to zwykła zakładka ozdobiona kolorowymi rombami i trójkątami. Była dość śliska w dotyku, jednak posiadała dziwne zgrubienia. Sara przejechała po niej opuszkami palców, badając fakturę.
W pewnym momencie dotknęła jedną okrągłą wypustkę. Przycisnęła do niej palec. Rozległo się ciche kliknięcie.
Dookoła niej wszystko zaczęło szumieć. Obraz zamienił się w jedną bezkształtną plamę o rozmazanych krawędziach. Sarze zaczęło się kręcić w głowie, jak komuś, kto przez długi czas się kręci. Prawa strona stała się lewą, a góra dołem. Dziewczyna straciła orientację w przestrzeni. Cichy jęk wyrwał się z jej krtani.
Zacisnęła mocno powieki. Ciśnienie w uszach wzrosło tak, że przez chwilę jakby całkowicie ogłuchła.
Po chwili wszystko się uspokoiło. Nie musiała otwierać oczu, by poczuć, że wszystko się ustabilizowało.
Na sam wpierw wzięła głęboki wdech. Coś się zmieniło. W pokoju Klaudii zawsze pachniało proszkiem do prania oraz jej psem. Gdy Sara pociągnęła nosem, poczuła świeże powietrze.
– Co do licha ciężkiego~
Była zdziwiona. Ostrożnie uniosła powieki i zamrugała z zaskoczenia. Nie była w pokoju przyjaciółki. Ba! W ogóle chyba nie była w Polsce.
Znajdowała się w jakimś parku. Był dzień, słońce stało w zenicie, a jeszcze parę minut temu chyliło się ku zachodowi.
Siedziała pod drzewem. Plecy opierały się o pień klonu japońskiego.
– No ja chyba śnię – powiedziała na głos.
Było ciepło, a zarazem w powietrzu unosiła się wilgoć. Lekki wiaterek podnosił zwiędłe kwiaty wiśni.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że za sprawą jakiegoś cudu znalazła się w Japonii.
o0o
Dziewczyna wstała, przytrzymując się ręką drzewa. Trochę kręciło się jej w głowie. W ręce trzymałą kawałek plastikowej zakładki. Manga dziwnym trafem gdzieś zniknęła.
Sara nie wiedziała, co się stało ani co ma robić. Siedziała spokojnie w pokoju Klaudii i miała oddać się czytaniu, a tu nagle ni stąd, ni zowąd znalazła się na drugim końcu świata.
Czuła się zagubiona. Boże, przecież ona zginie. Jeszcze napadnie ją jakiś członek Yakuzy albo po prostu się zgubi. W końcu nie znała języka, bo w końcu umiejętność wydukania paru słów, które wyłapywała podczas seansów anime, nie można nazwać biegłością językową.
– Myśl, co robić? – mówiła do siebie blondynka.
Rozglądała się po otoczeniu. W odległości kilku metrów od siebie nikogo nie widziała. Dopiero nieco dalej błąkało się parę osób. Podeszłaby do nich, ale po pierwsze: nie znała języka, po drugie: nie wiedziałaby co powiedzieć, po trzecie: niby kto by jej uwierzył?
Sarze zrobiło się słabo. Tak daleko od domu...bez niczego, bez nikogo. Musiała znaleźć jakiś telefon, zadzwonić do kogoś. Nieoczekiwanie poczuła, jak ktoś na nią wpada.
Gomen – usłyszała. – Przepraszam.
Był to łagodny głos, o dość miłym brzmieniu. Nastolatka odwróciła się i zaniemówiła... albo przynajmniej chwilowo straciła dech w piersi.
Stał przed nią w całej swej krasie kapitan drużyny koszykarskiej Rakuzan, a przynajmniej na niego wyglądał.
Co?! To niemożliwe – przemknęło Sarze przez myśl. – W końcu on nie istnieje naprawdę.
Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie chciał się z nich wydostać. Nawet nie umiałaby cokolwiek... Zaraz, zaraz. Doskonale usłyszała, co on powiedział. Ba! Nawet to zrozumiała. Trybiki ruszały się w głowie.
Chłopak stojący przed nią uśmiechnął się lekko.
– Wszystko w porządku?
Sara przełknęła nerwowo ślinę. W końcu marzyła o czymś takim. Teraz to wydawało się durnym snem.
– Halo – chłopak widocznie się zaniepokoił. Jego heterochromiczne oczy stały się łagodniejsze – Rozumiesz mnie?
– Tak – odparła mimowolnie. Po chwili się przestraszyła. Doskonale wiedziała, że powiedziała tak po polsku, jednak kiedy słowa wydostały się z jej ust, usłyszała, jak brzmią z perfekcyjnie opanowanym japońskim językiem i akcentem na dodatek. – Hai.
– A już się bałem. Wyglądasz na turystkę – stwierdził – Potrzebujesz pomocy? Zgubiłaś się?
Sara zastanowiła się przez chwilę.
– Tak, czy wiesz może, gdzie jest najbliższa budka telefoniczna? – spytała najuprzejmiej, jak się tylko dało, a jednocześnie w duchu przeżywając mały zawał. Rozmawiała z postacią, która nie istniała. To nie mogło być normalne...
– Tutaj, niedaleko – wskazał dłonią na lewą stronę parku. – Odprowadzę cię.
Dziewczyna skinęła głową. Język stanął jej w gardle.
– Jak masz na imię? – spytał Akashi.
Sara przedstawiła się. Do tej pory zastanawiała się jakim cudem dzieje się, to co się dzieje.
– Miło mi ciebie poznać. Jestem Akashi Seijuurou.
Wiem – przemknęło dziewczynie przez myśl, ale nie powiedziała tego na głos. Wtedy uznałby ją za stalkerkę.
– Również mi miło – wybąknęła i spłonęła rumieńcem. Reakcje jej ciała na kapitana drużyny Rakuzan były dość nieprzewidywalne.
– Rzadko kiedy na kogoś wpadam – przyznał – Tylko raz mi się to zdarzyło. Mój znajomy Tetsuya jest prawie niezauważalny, więc nic dziwnego, że mi się to przydarzyło.
– Oh.
– To zaraz tutaj, powinnaś już widzieć. Niestety śpieszy mi się, więc nie mogę ci dalej pomóc. Na pewno sobie poradzisz.
Akashi uśmiechnął się. Sara nieśmiało odwzajemniła się tym samym.
– Do zobaczenia – powiedziała. Miała szczerą nadzieję, że jakkolwiek go spotkała czy to w swojej wyobraźni, czy czymkolwiek to było będzie dane jej jeszcze raz go spotkać.
Rzeczywiście, budka stała niedaleko. Sara widziała jak Akashi odchodzi w innym kierunku, a sama podeszła do małego pomieszczenia.
Dopiero po chwili zorientowała się, że to bezsensowne. Nie miała jenów ani żadnej karty, która pomogłaby się jej z kimkolwiek skontaktować.
Przez myśl przeszło jej poproszenie kogoś o telefon, skoro jakimś cudem mówi perfekcyjnie po japońsku. Oparła się o ścianę i schowała twarz w dłoniach. Była bezradna.
– Sara? – usłyszała.
Dziewczyna uniosła głowę i zdjęła z niej ręce.
Znowu znajdowała się w pokoju Klaudii.
o0o
– Czy ja zwariowałam? – spytała na samym początku. Wszystko znajdowało się na swoim miejscu, tak jakby to, co się zdarzyło, w ogólnie nie miała miejsca.
Klaudia zmarszczyła czoło i westchnęła. Usiadła tuż obok niej.
– Nie. Po prostu... Musisz o czymś wiedzieć.
Sara spojrzała podejrzliwie na przyjaciółkę. Czuła, że ta ma jej coś poważnego do przekazania.
– Hmm... od czego zacząć. Jest coś, czego nigdy ci nie powiedziałam. Wiesz, że mam inną tożsamość. Wiesz, że mam drugie życie, prawda?
– Tak – potwierdziła – Mówiłaś o tym na początku liceum i tak to dość długo ukrywałaś.
– Wiem. Dostałam zadanie. To, co trzymałaś w dłoni przed skokiem, tranzycją, czy jakkolwiek to nazwać, nie jest zakładką. No w każdym razie niezwyczajną.
– To znaczy?
– To znaczy, że jak sama zauważyłaś, przeniosła cię do świata z mangi – wyjaśniła brunetka – Równie dobrze mogłaby ciebie przenieść do każdego innego miejsca w zależności czego być dotykała trzymając jednocześnie tę zakładkę.
– Co?! – nie dowierzała – To jest niemożliwe!
– Poniekąd tak – przyznała Klaudia – ale właśnie dlatego miałam to przetestować.
– Mogłaś to schować, jak mogłaś narażać...?
– Wiem – przerwała jej. – Nie miałam innej możliwości. Poza tym... chciałam zrobić ci niespodziankę
– O tak, zrobiłaś – mruknęła Sara pod nosem, do tej pory wspominając to jak na żywo poznała swoją ulubioną postać z Kuroko no Basket.
– To było całkowicie bezpieczne, gdyby cokolwiek ci groziło, jakkolwiek źle byś się poczuła, od razu przeniosłoby cię. Zadbali o wszystko, jak widziałaś. Zdolności językowe, wszystko. Gdybyś wzięła książkę o stworzeniach morskich, umiałabyś oddychać pod wodą – tłumaczyła brunetka. Jej zapalczywy ton prosił o wybaczenie. Wiedziała, że mogła jakoś uprzedzić Sarę, przygotować, ale wtedy naruszyłaby warunki zlecenia. To miało być zaskoczenie. Jak przetrwać w nieznanych warunkach, które tak naprawdę nie są realne, ani możliwe do podrobienia w warunkach rzeczywistych.
To był cud technologii XXI wieku.
Sara spojrzała na przyjaciółkę. Naprawdę chciała jej wybaczyć. Zawsze, gdy się kłóciły to i tak następnego dnia wszystko wracało do normy. Westchnęła.
– Bałam się. Naprawdę się bałam. Kompletnie nie wiedziałam, co się stało... A potem...
– Co się stało?
– Czytałam Kuroko, przeniosłam się do Japonii – powiedziała blondynka.
Oczy Klaudii rozszerzyły się. W pewnym stopniu zazdrościła koleżance, że ona mogła się przenieść, a jej tego zakazano.
– Jak było? Co widziałaś, bo coś na pewno widziałaś – dopytywała.
– Tak. Ja – dziewczyna zarumieniła się – widziałam Akashiego. Klaudia, rozumiesz?! Rozmawiałam z nim!
– Ojeju. I co? Jaki był? Bardziej psychopatyczny czy dżentelmen?
– Idealny. Dokładnie taki jakim go sobie wyobrażałam i jak go przedstawiono – Sara uśmiechnęła się na to wspomnienie. Chwilę później do głowy wpadł jej szatański pomysł.
– Wybaczę ci pod jednym warunkiem – powiedziała stanowczo.
– Jakim?
– Pójdziesz tam ze mną.
– Ja nie mogę – odparła z goryczą Klaudia. – Tak wiem, teraz pewnie powiesz, że przecież nikt oprócz nas nie będzie o tym wiedział. No cóż, mylisz się. ON zawsze o wszystkim wie.
Sara zacisnęła dłoń w pięść.
– W takim razie przeniosę się tam sama jeszcze raz.
– Jesteś pewna?
– I to jeszcze jak!
o0o
Tym razem przygotowana i świadoma konsekwencji swych czynów Sara ponownie się przeniosła. Teraz nie znajdowała się w parku, a na środku tłocznej ulicy.
Z zachwytem przypatrywała się witrynom sklepowym. Oczywiście cały czas pamiętała, że to nie jest realne, ale trzeba było oddać, że sprawiało takie wrażenie.
Teraz gdy wiedziała, jak to wszystko działa, była wręcz zdumiona. Ktoś, kto wynalazł takie cudo, postarał się o najmniejszy szczegół.
Z zaciekawieniem śledziła to, co działo się dookoła niej. Czy wymyślona, czy też prawdziwa Japonia miała w sobie urok.
Mapa okolicy, która znajdowała się niedaleko miejsca jej transferu, twierdziła, że znajduje się w Kioto.
Uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, co to oznacza.
Z radością spędziła czas na zwiedzaniu. Zanotowała sobie również w myślach, by pożyczyć od Klaudii to cudo techniki w kwietniu. Wtedy mogłaby obejrzeć Kioto w okresie hanami.
Przechodziwszy się po okolicy, nie zauważyła, jak upłynął jej czas. Był jak zaczarowana. Jednocześnie zastanawiała się nad złożonością tej całej sytuacji.
Kiedy była u Klaudii było późne popołudnie, a gdy pierwszy raz tutaj trafiła, mogła to być godzina poranna. Teraz natomiast znowu był wieczór. Wszystko rządziło się tu własnymi prawami.
Tak jakby znajdowała się poza czasem i przestrzenią, co poniekąd się zgadzało. Przecież była w mandze.
Po pewnym czasie zauważyła grupki uczniów wracających ze szkoły po zajęciach dodatkowych. Z sercem na ramieniu czekała, aż gdzieś mignie jej czerwona czupryna.
No i co z tego, co zrobisz? Powiesz coś? – zganiła siebie. Potem uprzytomniała i przypomniała sobie, że Akashi nie wraca pieszo. No cóż, mówi się trudno – pomyślała, po czym przeniosła się do koleżanki.
Spędziwszy ze sobą jeszcze trochę czasu, poprosiła ją o pożyczenie zakładki. Chciała ją jeszcze trochę poużywać.
Następnego dnia już po szkole, jak i zajęciach z karate, gdy była już w domu praktycznie tylko czekała na okazję, gdy będzie mogła się przenieść. Bacznie obserwowała rodzeństwo oraz rodziców, aż w pewnym momencie wszyscy zajęli się czymś innym.
Nie zastanowiwszy się zbyt długo, skorzystała z sytuacji.
Tym razem przeniosło ją w okolice północnego Kioto. Położenie słońca wskazywało na to, że jest południe. Licząc, że tym razem spotka kapitana Rakuzan, Sara ruszyła w drogę.
Tym razem szczęście było po jej stronie. Zaledwie parę minut później na linii jej wzroku pojawił się wyżej wspomniany chłopak.
Dziewczyna odwróciła wzrok, gdy sama zauważyła, że Akashi sam ją dostrzegł.
– Cześć – powiedział. – Dałaś sobie radę?
– Cześć... Tak – odparła po chwilowym zastanowieniu.
– Szczerze, to nie spodziewałem się, że ciebie spotkam – Seijuurou uśmiechnął się do Sary.
– Ja również – skłamała i zarumieniła się.
Obydwoje zeszli na bok ulicy, by nie przeszkadzać ludziom w przechodzeniu.
-Nie mieliśmy wcześniej okazji porozmawiać. Poszłabyś ze mną na herbatę? Oczywiście o ile możesz – szybko dodał.
-Jasne – odparła lekko.
Akashi, tak jak Sara sądziła, okazał się dżentelmenem w każdym calu. Przy dziewczynie pokazywał swoją delikatniejszą stronę.
Chłopak spytał się jej, skąd przyjechała, ponieważ rozpoznał, że jest turystką. Ta lekko przeinaczyła fakty, że pochodzi z Polski i przyjechała jedynie w odwiedziny do rodziny, która dawno temu się tu przeprowadziła.
Blondynka było miło zaskoczona. Czerwonowłosy łatwo zagajał tematy, był niezwykle charyzmatyczny. Pytał ją o z pozoru błahe rzeczy, żartował. Był widocznie zainteresowany. Dziewczyna w głębi duszy była bardzo ucieszona. No bo hej! Kto by nie chciał spotkać swego mangowego crusha?
Okazało się, że chłopak miał zamiar iść kupić coś do przekąszenia zamiast obiadu, gdyż właśnie była przerwa szkolna. Oczywistym faktem było to, że praktycznie mówił jej wszystko to, co wyczytała lub obejrzała, ale dla niej samej, usłyszenie tego z jego własnych ust było czymś o wiele lepszym.
Nic dziwnego, że umówili się na następne spotkanie, a potem jeszcze jedno. Sara była stuprocentowo pewna, że raczej szybko nie odda zakładki. To było zbyt dobre.
Akashi pochylał się nad grą. Shogi nie były aż tak trudne, jak mogłoby się wydawać, a w każdym razie nie dla niego. Po krótkim czasie, gdy wyjaśnił już Sarze zasady gry, jak jej przebieg zaproponował jej jedną partię.
Dziewczyna musiała sobie przyznać, że była to dość wymagająca rozrywka. Służyła głównie logicznemu myśleniu, jak również rozwojowi jego bardziej taktycznej strony. Nie bez powodu była przecież nazywana grą generałów, idealna dla kogoś takiego jak Akashi.
Gra była dość wyrównana, jak na początek, ale Seijuurou wygrał.
Chłopak uśmiechnął się.
– Naprawdę dobrze grałaś jak na twój pierwszy raz. Naprawdę mnie zaskoczyłaś. Nawet Shintarou w czasie naszej pierwszej gry nie był w stanie dotrzymać mi kroku.
– To miłe Akashi. Chociaż to jasne, że bym przegrała.
Sara przypomniała sobie jak pewnego dnia Akashi zapoznał ją ze swoją drużyną z Rakuzana, jak i później z resztą Pokolenia Cudów. Tak jak się spodziewała została porównana do Kuroko i w stronę Akashiego poleciały niewybredne komentarze, że to może z tego powodu podoba mu się Sara.
To właśnie w tym dniu, po ich spotkaniu, powiedział jej, co czuje, chociaż było to dla niego dość trudnym krokiem. Nie był typem, co chodzi z sercem na wierzchu.
Nikt nie powiedział, że chodzenie z postacią, która teoretycznie nie istnieje, ma prawo być rzeczą łatwą. W końcu życie z Seijuurou nie mogło być nudne. W końcu nadal żyła w nim druga osobowość. Oreshi, Bokushi i ona. Oraz tylko jedno uczucie. O dziwo układ ten działał bez zarzutów. Obie strony jego „ja” czuły do niej to samo. W tym jednym się zgadzały.
Czerwonowłosy podniósł kącik ust, pozdejmował tabliczki z planszy.
-O czym myślisz? Uśmiechasz się.
-Nic, nic. Tak tylko wspominam
– Chciałabyś znowu wypić ze mną herbatę? – zaproponował. – Zieloną.
– Z przyjemnością.
Założyła blond kosmyk za ucho i spojrzała na niego z roziskrzonymi oczami. Czasami zastanawiała się, czy nie zostać tutaj na zawsze.


Baza Armii mieściła się w dość niepozornym miejscu. Świetnie zaopatrzona w nowinki techniczne mogłaby zostać pomylona z siedzibą NASA. W głównej sali znajdowało się parę osób.
Przed wielkim ekranem wiszącym na ścianie naprzeciwko wejścia stał młody mężczyzna. Cień, jaki na niego rzucał stojący obok filar, zasłaniał jego twarz.
Reszta osób siedziała przy swoich stanowiskach, wymieniając się uwagami dotyczącymi najnowszej misji.
Nagle do sali weszła Klaudia. Ubrana w morowy komplet przeszła przez całą długość pomieszczenia, kiwając Barbarze, Kindze oraz Natalii.
Wszystkie cztery były członkami Armii i prowadziły podwójne życie.
– Kapitanie U. – przywitała się Klaudia, podchodząc do chłopaka.
Ten uśmiechnął się lekko i dotknął jej dłoni.
– Miło mi ciebie widzieć. Jak sądzę, misja się udała?
– Oczywiście, nie było innej możliwości
Porozmawiali na temat jej zadania, podsumowali wynik, co do którego obydwoje byli zgodni, iż wszystko poszło bez problemu.
– Więc przynajmniej już to mamy z głowy – powiedział chłopak. Przeciągnął się lekko, po czym spojrzał na towarzyszkę – Słuchaj, może masz wolną chwilę?
Klaudia spojrzała na niego nieśmiało. Modliła się o to, by rumieniec nie wypłynął na jej twarz.
– Tak, a czemu pytasz?
– Może wybrałabyś się ze mną na precla?
– Jasne, tylko muszę coś jeszcze komuś przekazać. Spotkamy się za pięć minut?
– Okej – U. uśmiechnął się tak, jak miał w zwyczaju. Klaudia w tym czasie podeszła do znajomych.
Barbara, zwana Generałem zawzięcie stukała w klawiaturę swojego laptopa, a Bliźniaczki siedzące tuż obok zajmowały się wyszukiwaniem informacji o ich przyszłych celach.
– Dziewczyny?
– Tak? – spytały chórem, odrywając się od swoich prac.
– Przypilnujcie tego – wskazała na pilot, który łączył się z zakładką podarowaną Sarze.
– Jasne. Przynajmniej ona się dobrze bawi – stwierdziła pogodnie Natalia.
– Ona, Akashi, herbata, o czym innym może sobie dziewczyna marzyć? – zażartowała Kinga.
– Słusznie, Warwaro, a do ciebie mam specjalną prośbę – zwróciła się Klaudia.
– Hmm?
– Napisałabyś sprawozdanie z tej akcji. Mam... chyba mam randkę.
– Nie ma sprawy – Basia powstrzymała uśmiech cisnący się na jej usta – Baw się dobrze z U.
– Ale ja nie powie... – chciała zaprzeczyć brunetka – No dobra. Pa.
– I nie martw się o Sarę. Będziemy pilnować, czy coś się nie stało – obiecała Kinga – Szeregowa.
Dziewczyny pożegnały się. Klaudia wręcz niczym kuna pognała do wyjścia, gdyż czekał tam na nią jej Kapitan.
Reszta Armii w tym czasie patrzyła na nią i zadawała sobie w myślach pytanie.
Kiedy oni wreszcie ze sobą będą?



3 komentarze:

  1. Heh, ym, w sumie trochę przykro, że się już skończyło, ale bądź pewna, że superhiperfajnie ci to wyszło O(≧∇≦)O Jej, Akara~~ Od dziś mój ulubiony fanfik, jaki w życiu czytałam. Jakże cudownie, że ja lub Klaudia mówimy takie fajowskie dzikie rzeczy jak na przykład "jak jakiś parszywek" lub "co tu się dzikuje". A wzmianka o pani "powinniście się domyślić" i to, że po raz pierwszy zrobiłaby coś mądrego jest wspaniała ��, no ale w końcu dała to sześć ┏(`ー´)┛ Ach, Barbaro, jak ty świetnie piszesz, te rozmowy z Klaudią, wydawały się prawdopodobne, super jesteś, że tak dobrze to napisałaś “ψ(`∇´)ψ Jesteś mistrz ~ I wszystko było super, ale wiesz, wszystko ma też minus, krótko mi było. A tak naprawdę to wiem, że nie można w nieskończoność tego pisać, ale lubię czytać o sobie, Akashim, Klaudii, U. i tobie i w ogóle o Armii o(〃^▽^〃)o Zajebiście było, ale się skończyło (T⌓T) Ach, no, cóż. Dziękuje za życzenia, jesteś pierwsza (͡° ͜ʖ ͡°) Pamiętasz jak się martwiłaś, co sobie pomyślimy o Akarze? Ja sobie myślę "Ja pierdole, przecież nie można tak zajebiście pisać". Hehe ~(^◇^)/ A, jeszcze miałam ci napisać jaką minę miałam podczas czytania. Tak było : szeroki uśmiech na całą twarz, a nawet większy, śmieszkowo z aluzji do dzików, pewnej polonistki, paru tekstów, Kapitana U. (͡° ͜ʖ ͡°), uśmieszek, później smuteczek, bo widziałam, że się kończy xD Ale fajnie było~~~~ Jesteś nie zastąpiona, Warwaro (◍•ᴗ•◍) Najfajniejszy prezent imieninowy (^.^) Dobranoc~ MTT-AP99

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, jak dobrze, że byłam sama w domu, czytając to ^///^ Wyszło Ci po prostu przezajebiście ^3^ Zgadzam się z MTT-AP99 co do naszych dialogów, na serio zostały napisane bardzo prawdopodobnie *półuśmiech* Fantastycznie sobie poradziłaś Barbaro, ale to było oczywiste, bo w końcu jesteś naszym Generałem~ Awww, Kapitan U. <3 No kocham Cię za to >.< W tym momencie zaczął się mój dziki śmiech ^.^ Ale to jeszcze nic ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kiedy zaprosił mnie na precla, to dopiero zaczęłam dzikować *rumieniec* ^3^ Jak już pewnie możesz wywnioskować, baaardzo mi się podobało <3 Wszystko zostało idelanie przedstawione, moje relacje z Towarzyszką Sarą, Sary z jej mężczyzną ( ͡° ͜ʖ ͡°), nasze w Armii :3 Teraz dla mnie też jesteś mistrzem~ Co my byśmy bez Ciebie zrobili, Barbaro >///< Taaa, naprawdę dobrze, że jestem sama w domu ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    /Admirał Klavdija ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  3. No witam, witam i o zdrowie pytam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Obiecałam skomentować dzikie twory, więc spełniam 2/3 obietnicy, jest moc (w Victuuri przede wszystkim ( ͡° ͜ʖ ͡°) )xD
    Co tu mogę dużo opowiadać? Jak zwykle świetnie napisane :3 Ten styl, te teksty... Miodzio!
    Armia taka dzika, Akasz taki dziki, w ogóle wszystko jest dzikie, jak na Armię przystało :3
    Pozdrawiam i ściskam mocno <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy